Statystycznie jest nas więcej. I to my, kobiety, częściej poruszamy się pieszo, komunikacją zbiorową, spacerujemy z dziećmi. A jednak wcale nie czujemy się w naszych miastach dobrze. Kobiety na całym świecie wciąż obawiają się przebywania w przestrzeni publicznej. Głównie ze względu na zagrożenia takie jak molestowanie, gwałt, zabójstwo czy kradzież. Nowe badania pokazują, że obawy związane z bezpieczeństwem osobistym podczas chodzenia, jazdy na rowerze czy korzystania z transportu publicznego mają duży wpływ na to, jak kobiety poruszają się po miastach. Analiza podsumowuje istniejące dane dotyczące zachowań transportowych na poziomie lokalnym i krajowym z podziałem na płeć na podstawie ankiety obejmującej 3525 osób i grup fokusowych w siedmiu stolicach – Helsinkach, Oslo, Kopenhadze, Sztokholmie, Berlinie, Nowym Delhi i Singapurze – a więc na całym świecie. Niesamowite, prawda?
Ten raport potwierdza,
że transport nie jest neutralny pod względem płci. Istnieje wiele danych i badań, ale jest to najpilniej strzeżona tajemnica w branży transportowej. Przez to zazwyczaj nie jest wykorzystywana w projektach. Kobiety nie są mniejszością, ale są tak nieświadomie traktowane w tym zdominowanym przez mężczyzn sektorze.Musimy budować świadomość, ale także systemy, które rzucają wyzwanie tym uprzedzeniom.
Marianne Weinreich, Market Manager, Smart Mobility, Ramboll
W raporcie dotyczącym korelacji płci i mobilności (tzw. Smart Mobility) sprawdzono polityki miejskie oraz projektantów transportu pod względem przyjmowanego podejścia. Skontrolowano ich działania w kwestii bezpieczeństwa oraz uwzględniania płci we wszystkich projektach bez narzucania kobietom roli ofiar. Mówi się, że jest to klucz do tego, aby wszyscy obywatele poczuli się bezpieczniej.
Projektowanie uniwersalne
Można się kłócić i obruszać, że hejże, a co z projektowaniem uniwersalnym? Przecież ruchy feministyczne dążą do równości! Tu wchodzi właśnie gender mainstreaming. W 1997 roku Rada Gospodarcza i Społeczna ONZ (ECOSOC) zatwierdziła „gender mainstreaming” jako „krytyczne i strategiczne podejście do osiągnięcia równości płci”. Dlaczego?
Pojęcie to zdefiniowano jako: “proces oceny skutków wszelkich zaplanowanych działań, w tym ustawodawstwa, polityki lub programów, w odniesieniu do kobiet i mężczyzn we wszystkich obszarach i na wszystkich poziomach. Strategia ta ma na celu uczynienie obaw i doświadczeń zarówno kobiet, jak i mężczyzn, integralną częścią procesów projektowania, wdrażania, monitorowania i oceny polityk oraz programów we wszystkich sferach politycznych, gospodarczych i społecznych – tak, aby kobiety i mężczyźni odnosili takie same korzyści, a nierówności zostały zażegnane. Ostatecznym celem jest osiągnięcie równości płci (…) Gender mainstreaming nie zastępuje potrzeby tworzenia polityk i programów dedykowanych kobietom czy pozytywnej legislacji. Nie jest również alternatywą dla jednostek zajmujących się równością płci czy punktów kontaktowych do spraw płci.”
Dlatego też w 2019 roku na Światowym Szczycie Transportu Publicznego UITP w Sztokholmie dr Anvita Arora, dyrektorka programu ds. transportu i infrastruktury miejskiej KAPSARC, zilustrowała w swojej prezentacji różnicę między planowaniem „neutralnym pod względem płci” a „uwzględnianiem aspektu płci” (“Gender-neutral” vs. “Gender-mainstreaming”). Jak się okazuje, kiedy w projekcie płeć nie jest wyraźnym kryterium i nie jest częścią procesu planowania, rozwiązania najprawdopodobniej projektowane są pod uniwersalnego, statystycznego białego mężczyznę. Zwrócenie szczególnej uwagi na kwestię płci w całym procesie planowania, projektowania, wdrażania, monitorowania i oceny z większym prawdopodobieństwem stwarza więc rozwiązania zapewniające równość. Niska reprezentacja kobiet wśród decydentów i ogólnie w wielu sektorach, takich jak nauka, medycyna, inżynieria i technologia, oprócz nieświadomych uprzedzeń, przyczynia się do tego, że neutralność płciowa i „planowanie dla wszystkich” przynoszą większe korzyści mężczyznom niż kobietom. Bowiem często podczas planowania zakładamy pewne rozwiązania jako normy, które, niestety, normami być nie powinny.
Kobiety do… statystyk
Chociaż kobiety stanowią połowę populacji (również w miastach), bardzo często nie mogą w pełni uczestniczyć w procesach decyzyjnych. A przecież także biorą udział w wyborach, w których mianowani są lokalni rządzący odpowiedzialni za planowanie i zarządzanie.
Jak już wspomniałam, historycznie tradycyjne planowanie urbanistyczne realizowali zdrowi biali mężczyźni w sile wieku dla podobnych sobie mężczyzn. Potrzeby kobiet, ale też młodzieży, dzieci, osób starszych czy mniejszości kulturowych często nie są brane pod uwagę. Nierzadko także umniejsza się ich potrzebom. Na przykład w momencie opadu śniegu wiele chodników nie jest odśnieżanych. Ten problem jest po prostu dewaluowany jako mało istotny. A przecież jest kluczowy dla OGROMNEJ części społeczeństwa, która porusza się właśnie pieszo, często z wózkiem dziecięcym. Dzieje się tak, bo z jednej strony wspomniane już grupy, w tym kobiety, habituują się (proces przyzwyczajania do określonego bodźca – np. środowiska zabudowanego) zaskakująco łatwo. Z drugiej zaś – są mniej skore do zabierania głosu i walczenia o swoje.
Wiemy jednak doskonale, że wszystkie decyzje dotyczące warunków mieszkaniowych, bezpieczeństwa, transportu, edukacji i zdrowia mają przecież taki sam bezpośredni wpływ zarówno na mężczyzn, jak i na kobiety. Co więcej, sposób zorganizowania miast ma ogromne znaczenie w kontekście jakości życia ludzi. Może być ułatwiający lub też komplikujący je. Między innymi dlatego, że wszystkie wymienione grupy nie są równo reprezentowane w lokalnych urzędach i nie mogą w wyraźny sposób wpływać na te decyzje. Często także w trakcie projektowania czy konsultacji nie dociera się do wszystkich zainteresowanych. Proces analizy interesariuszy zawsze powinien przewidywać tzw. “siłę krzyku”, czyli możliwość artykulacji interesów, intensywność w postulowaniu swoich żądań, a zadaniem prowadzących konsultacje jest je zaprojektować tak, by właśnie takie czynniki mieć na uwadze.
Kobieta w mieście
Według Laury Pérez, przewodniczącej organizacji oraz radnej ds. Feminizmu i Spraw LGBT Rady Miejskiej Barcelony, “w przestrzeni miejskiej widoczne są wyraźne uprzedzenia ze względu na płeć. Dotyczy to głównie korzystania z miasta oraz swobody i autonomii działań użytkowników i użytkowniczek”. Podobne głosy powielają kolejne badania i akcje.
W 1999 roku władze Wiednia zapytały mieszkańców i mieszkanki dzielnic miasta, jak często i dlaczego korzystają z transportu publicznego. „Większość mężczyzn wypełniła ankietę w mniej niż pięć minut.” – wspominała Ursula Bauer, jedna z administratorek miasta, której zadaniem było przeprowadzenie ankiety.
– “(…) kobiety nie mogły przestać pisać”.
Nic dziwnego. Liczne badania pokazują, że kobiety po prostu “korzystają z miasta” inaczej. Niezależnie od tego, czy ludzi ankietujemy (i bierzemy pod uwagę dane deklaratywne), czy zestawiamy statystyki (twarde dane). Większość mężczyzn korzysta z samochodu (opcjonalnie roweru lub transportu publicznego) i robi to dwa razy dziennie – rano do pracy, a wieczorem do domu. Kobiety natomiast częściej i z różnych, często organizacyjnych i okołodomowych powodów poruszają się po mieście pieszo oraz komunikacją zbiorową.
Statystyczna spacerowiczka
Od stycznia do grudnia 2019 roku w Polsce z urlopów dla rodziców skorzystało 727,8 tys. osób, w tym 515 tys. kobiet i 212,8 tys. mężczyzn. Tak, to dwa razy więcej kobiet. Chociaż (na całe szczęście) trend ten się wyrównuje i coraz więcej ojców wybiera się na taki urlop, to nawet po zakończeniu go, opiekę nad dzieckiem najprawdopodobniej stanowić będzie kobieta – babcia lub niania-opiekunka. To ona będzie przemierzać ulice pełne barier architektonicznych, prowadząc wózek, który waży prawie 20 kg.
“W niektóre poranki zabieram dzieci do lekarza,
a potem odprowadzam je do szkoły, zanim pójdę do pracy.
Później pomagam mamie kupować artykuły spożywcze i zawożę je metrem do domu.”
Mam lekki i nowoczesny wózek dziecięcy –
waży około 12 kilo, a z wyposażeniem: dziecko, pościel, akcesoria niemowlęce – dochodzi do 20 kilogramów! Targam go codziennie!
MATKA POLKA CHCE UCIEC Z GETTA, CZYLI RODZIC W WIELKIM MIEŚCIE
– Katarzyna Archanowicz
A jeśli kobieta nie ma dziecka (lub się nim nie opiekuje)? Również to ona będzie podróżować przez miasto inaczej, niż mężczyzna. Kobiety częściej dzielą czas na obowiązki zawodowe i rodzinne – nie tylko opiekę nad dziećmi, ale również zajmowanie się starszymi rodzicami czy zakupy. W efekcie często wyprawa w celu załatwienia spraw na mieście jest prawdziwą eskapadą, do tego bardzo często niezbyt bezpieczną.
Jak tworzyć miejsca prokobiece?
No dobrze, czyli wiemy już, że poruszanie się po mieście nie jest jednakowe pod względem płci. Ale co to dokładnie znaczy? I jak można temu zapobiegać? Raport opublikowany przez Metropolis Women oraz organizację Women in Cities International przedstawia informacje zebrane przez sześć miesięcy w 2018 roku. W ramach badań analizowano raporty i statystyki, przeprowadzano kwestionariusze oraz wymieniano informacje drogą bezpośrednią i pocztą elektroniczną. Wynik? 83 pomysły zmian koncentrujące się na dostępności i bezpieczeństwie kobiet. Dokładnie. To głównie o to chodzi w tworzeniu miejsc – o dostępność i bezpieczeństwo. Celem jest przede wszystkim uczynienie dzielnic, skwerów, ulic czy parków (a ostatecznie całych obszarów miejskich) bardziej bezpiecznymi i dostępnymi.
Kultura gwałtu a miasto
Pamiętajmy, że to z powodu różnego rodzaju zagrożeń, kobiety na całym świecie wciąż boją się przebywać w przestrzeni publicznej. Mocno koreluje to z historiami osób z ruchu “Me too”, które ujawniają ciągłą dominację tego, co nazywane jest „mitami dotyczącymi gwałtu”: zbiorem fałszywych idei i błędnych przekonań, które podtrzymują molestowanie seksualne i przemoc, częściowo poprzez zrzucanie winy na ofiary.
Mity dotyczące gwałtu są kluczowym składnikiem tego, co obecnie nazywamy „kulturą gwałtu”. Przykłady? Proste pytania: „A jak byłaś ubrana?” i „Dlaczego tego nie zgłosiłaś?” – dwa klasyczne pytania dotyczące mitów gwałtu czy napaści.
Co ciekawe, jak podkreśla Leslie Kern w swojej książce “Feminist City. Claiming Space in a Man-Made World”, mity dotyczące gwałtu mają również swoją geografię. Osadzamy zdarzenia i opinie o miejscach w mapie bezpieczeństwa, którą każda kobieta nosi w swoim umyśle. Taka mapa mentalna to te wszystkie pytania, które kiełkują nam w głowie, kiedy mamy się przemieszczać po mieście: Czy muszę być w tej (niebezpiecznej) okolicy? Czy będę bezpieczna w tym barze? Czy będę sama czekać na autobus? Ile z nas słyszało pytania: Dlaczego szłaś sama w nocy? Dlaczego wybrałeś ten skrót? Z czasem automatycznie przewidujemy te pytania i to one kształtują nasze mapy mentalne w takim samym stopniu, jak jakiekolwiek rzeczywiste zagrożenie. Te mity przypominają nam, że oczekuje się od nas ograniczenia naszej swobody chodzenia, pracy, zabawy i zajmowania miejsca w mieście. Mówią:
To miasto / przestrzeń nie jest dla ciebie.
Na bazie danych i badań we wspomnianym wyżej raporcie, zidentyfikowano kluczowe punkty działania i inicjatywy konieczne do podjęcia, a następnie podzielono je na trzy kategorie:
- Responsywne – zasady reagowania na przemoc seksualną po jej wystąpieniu. Wdrożone przez 49% miast członkowskich zrzeszonych w Metropolis Women.
- Zapobiegawcze – jak sama nazwa wskazuje, zapobieganie przemocy seksualnej, zanim się pojawi. Wdrożone przez 61% miast członkowskich.
- Transformacyjne – pozbywanie się zakorzenionych w społeczeństwie opresyjnych systemów, które utrwalają zachowania przemocowe wobec kobiet. Wdrożone przez 26% miast członkowskich.
Potrzeba więcej zaangażowanych metropolii
Najwięcej inicjatyw Metropolis Women, a dokładnie 38, ma miejsce w regionie Azji i Pacyfiku. Metody stosowane przez miasta, które mają zapewnić bezpieczeństwo kobiet w przestrzeni publicznej, w większości opierają się na technologiach mobilnych i są wykorzystywane głównie w transporcie publicznym. Powiadomienia SMS i aplikacje na smartfony generują dane o miejscach bezpiecznych oraz potencjalnych zagrożeniach.
Działania stowarzyszenia zdecydowanie są inspirujące, jednak liczba zaangażowanych w nie członków nie jest satysfakcjonująca. Jedynie 49 metropolii zaangażowało się we wprowadzanie jakichkolwiek polityk na rzecz bezpieczeństwa kobiet w przestrzeni publicznej. Jest to zaledwie 36% członków.
Octavi de la Varga, sekretarz generalny Metropolis, w przedmowie do publikacji z 2019 nawiązał do Agendy na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030 (pisałam o niej tutaj), mając nadzieję, że działania te zostaną zaadaptowane przez inne miasta na świecie, a co za tym idzie, przyczynią się do realizacji dwóch kluczowych Celów Zrównoważonego Rozwoju: równości płci i wzmocnienia pozycji kobiet oraz uczynienia miast i osiedli bezpiecznymi, stabilnymi, zrównoważonymi oraz sprzyjającymi włączeniu społecznemu.
Wzór do naśladowania
Przykład Wiednia jako miasta wprowadzającego pro-kobiece zmiany jest tutaj szczególnie ciekawy. Stolica Austrii od około 30 lat jest pionierem “gender mainstreaming”, czyli polityk miejskich opartych na równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Warto przyjrzeć się temu, jak udało się im tak bardzo wyprzedzić inne rejony świata.
Wspomniane już badanie z ‘99 sprawiło, że dodano dodatkowe oświetlenie, aby kobiety były bezpieczniejsze w nocy. Chodniki poszerzono, aby piesi mogli poruszać się po wąskich uliczkach. Masywne schody zostały uzupełnione o pochylnię biegnącą przez środek lub windy, aby ułatwić przejście dla osób z wózkami dziecięcymi i osób poruszających się na chodziku lub wózku inwalidzkim.
Jednym z wiedeńskich projektów tego typu jest także dzielnica Aspern – 240-hektarowy rozwijający się teren, który do 2028 roku ma się stać domem dla 20 tys. osób i dać tyle samo miejsc pracy. Dzielnica ma być oparta o rozwiązania zorientowane na rodziny, a połowa całego jej obszaru będzie mieć w założeniu inkluzywne przestrzenie publiczne. Nazwano ją “Vienna’s Urban Lakeside” i już okrzyknięto modelowym “miastem w mieście”, w którym jakość życia jest jedną z najwyższych pośród miast na całym świecie.
Miasto może być kobietą
Aspern nie jest jednak tylko i wyłącznie sfokusowane na rodziny. Celowo zaplanowano jej “identyfikację marki” w taki sposób, który w wielu innych miejscach uznano by za mocno polityczny – wszystkie ulice i miejsca publiczne są nazwane imionami kobiet.
Mamy więc plac Hannah Arendt, promenadę Janis Joplin, ulicę Ady Lovelace, park Madame d’Ora i wiele innych. Nazwy wybrało 30 ekspertek/ów, a oficjalna broszura przedstawiająca osiągnięcia tych kobiet głosi, że “Aspern ma kobiecą twarz”. To ciekawa przeciwwaga dla klasycznego Wiednia, gdzie 3750 ulic nosi imiona męskie.
Ma to oczywiście znaczenie symboliczne, ale też wyraźnie komunikuje, że Aspern uwzględnia kobiety i ich potrzeby. W ten sposób uosabia wyjątkowe podejście do urbanistyki, które zaczęło kształtować Wiedeń 30 lat temu.
Faktyczny gender mainstreaming
Wspomniany już ruch gender mainstreaming to praktyka mająca na celu zapewnić równouprawnienie kobiet i mężczyzn w polityce, prawodawstwie i przydzielaniu zasobów. Koncept ten stworzono w 1985 roku i wcielono do globalnej strategii ONZ na rzecz równości płci z 1995, jednak Wiedeń przyjął go już wiele lat wcześniej. Od tego czasu miasto przeprowadziło już około 60 projektów pilotażowych uwzględniających problematykę nierówności płci i w międzyczasie rozpatrywało kolejne 1000 propozycji.
Maria Vassilakou, zastępczyni burmistrza miasta, napisała w 2013, że gender mainstreaming zapewnia “uczciwy podział miasta” poprzez narzucanie planowania opartego o różne perspektywy. Można sobie zadać pytanie – co wspólnego ma szerokość chodników czy wygląd ławek z płcią?
Gdzie leży problem?
Eva Kail z jednostki planowania strategicznego miasta argumentuje, że gender mainstreaming zapewnia sprawiedliwość w społeczeństwie. Administracja publiczna, aby oferować ludziom dobrej jakości usługi (czyt. lepszą jakość życia), musi brać pod uwagę występowanie różnych grup i płci.
Kail to jedna z najwybitniejszych na świecie ekspertek w dziedzinie gender mainstreaming, która była również szefową pierwszego w Wiedniu urzędu zajmującego się prawami kobiet. Frauenbüro, bo tak go nazwano, został stworzony, gdy Kail, jako młodsza planistka okręgowa, współorganizowała wystawę fotograficzną we wrześniu 1991 roku. Była ona udokumentowaniem dnia z życia ośmiu kobiet i dziewcząt – od małego dziecka, przez użytkowniczkę wózka inwalidzkiego, aż po aktywną emerytkę.
Był to prosty pomysł pokazujący oblicze miasta, które rzadko wtedy brano pod uwagę. Jak większość europejskich miast kiedyś i dziś, Wiedeń został zaprojektowany przez planistów-mężczyzn dla ludzi takich jak oni – poruszających się między domem i pracą samochodem lub transportem publicznym, najczęściej o określonych porach. Nikt nie wziął pod uwagę nieodpłatnej pracy jak opieka nad dziećmi czy zakupy, którymi zajmują się głównie kobiety podczas krótkich pieszych wycieczek w ciągu całego dnia.
Sabina Riss, architektka i wykładowczyni z Wydziału Mieszkaniowego Politechniki Wiedeńskiej, wspomina, że myślenie zdominowane przez mężczyzn było widoczne w większości dużych europejskich miast po Drugiej Wojnie Światowej:
“Zaprojektowali miasta tak, jakby nie było w nich innych ludzi poza mężczyznami wybierającymi się do pracy rano i wracającymi wieczorem. Nie mieli pojęcia o niczym, co znajdowało się pomiędzy. A ponieważ to właśnie oni projektują miasta, mają też nad nimi władzę.” – Sabina Riss
Wspominam o tym także w tym podcaście.
Początki gender mainstreamingu w Wiedniu
Kobiety przez lata były wykluczane z miast, ponieważ nikt nie brał pod uwagę ich potrzeb. Wystawa Evy Kail była dużym zaskoczeniem i stała się hitem. Przyciągnęła do siebie 4 tys. odwiedzających i wzbudziła publiczną dyskusję na temat przestrzeni, w których kobiety nie czuły się bezpiecznie, ich sposobu poruszania się po mieście oraz szerzej o tym, dla kogo tak naprawdę jest miasto.
Później kobieca organizacja należąca do rządzącej wtedy partii socjaldemokratycznej przeprowadziła ankietę, która doprowadziła do przełomowego odkrycia: mężczyźni byli odpowiedzialni za dwie trzecie podróży samochodem po mieście, natomiast dwie trzecie pieszych stanowiły kobiety. Kail mogła w końcu udowodnić, że doświadczenia z życia w mieście znacząco się różniły dla kobiet i mężczyzn, a te pierwsze były w tym całkowicie pomijane.
Podobne statystyki są dostępne także w Polsce:
W kwietniu 1992 roku Kail, będąca wtedy szefową Frauenbüro (nazywanego przez nią “kawałkiem feministycznej utopii”), otrzymała zadanie przekształcenia wniosków z dyskusji wywołanej jej wystawą w konkretne zmiany.
Wiedeń w tym czasie szybko się rozwijał. Żelazna Kurtyna padła, a rząd postanowił wybudować 10 tysięcy nowych mieszkań każdego roku. Firmy architektoniczne otrzymywały kontrakty, jednak żadna kobieta nie została poproszona o przedstawienie swoich pomysłów. Według Kail, za nową strukturę miasta byli odpowiedzialni jedynie mężczyźni.
Jej odpowiedzią na te tendencje było zaproszenie wyłącznie architektek (wtedy kobiety stanowiły zaledwie 6% tej profesji), aby składały propozycje projektów mieszkań socjalnych w północnej części miasta. Oczywiście ważne było uwzględnienie codziennego życia kobiet jako kluczowego wyznacznika w procesie designu. Wkrótce stało się jasne, że przyszłością Wiednia była zabudowa mieszkaniowa o dużym zagęszczeniu. Kail uznała pilotaż inauguracyjny za szansę na to, aby udowodnić, że uwzględnienie płci oznacza lepsze warunki dla wszystkich.
Wyzwania gender mainstreamingu
Rezultatem jej działania był Frauen-Werk-Stadt (Kobiety-Praca-Miasto), 357-częściowy kompleks stworzony przez kobiety i ukończony w 1997 roku. Charakteryzowała go kobieca perspektywa na każdym możliwym poziomie: od przechowalni wózków na wszystkich piętrach, przez szerokie klatki schodowe zachęcające do interakcji sąsiedzkich, elastyczne układy mieszkań i jakościowe pomieszczenia drugorzędne, aż do odpowiedniej wysokości budynków – dostatecznie niskich, aby zapewnić “oczy na ulicę” (piszę o tym w kursoksiążce mieszkaniowej).
Według Sabiny Riss wszystko było przemyślane, łącznie ze sposobem wysiadania z autobusu. Oczywiście projekt musiał mierzyć się z pewnymi wyzwaniami. Niektóre kobiety w niego zaangażowane były niedoświadczone lub też nie zgadzały się z postulatami feministycznymi. Na tych wczesnych etapach nie tylko mężczyźni sprzeciwiali się gender mainstreamingowi.
Opór pojawił się również ze strony służb publicznych. Mimo że projekt był popierany przez osoby na górnych szczeblach administracyjnych, ludzie na niższych stanowiskach czasami negowali go w otwarcie seksistowski sposób. W wielu przypadkach szefowie działów, którzy w zasadzie nie byli przeciwni gender mainstreamingowi, okazywali się mniej skłonni do stosowania go.
Kail wspominała sytuację, gdy poproszono ją o moderowanie interdyscyplinarnej grupy roboczej do spraw planowania ruchu.
“Pierwsza sesja była naprawdę okropna… [mężczyźni] nie zaakceptowali mnie jako lidera.” – powiedziała.
O tym, jak ważne jest dopuszczanie do głosu w partycypacji miejskiej, rozmawiałam podczas debaty online na temat miast przyjaznych kobietom. Możesz ją zobaczyć tutaj.
Przez dekady wypracowano metody podchodzenia do sprawy. Niektórych kolegów przekonała obietnica uwagi mediów lub wewnętrznego uznania dla ich pionierskiej pracy w zakresie gender mainstreaming. Inni mogli zaangażować się intelektualnie w naukę tej nowatorskiej dyscypliny. Kail bardzo dobrze radziła sobie z urabianiem wpływowych ludzi podczas spotkań przy kawie.
Frauen-Werk-Stadt udowodniło, że da się zrobić miejsce przyjazne kobietom. Kolejnym krokiem był gender mainstreaming całego miasta. Pilotażową stała się gęsto zaludniona dzielnica centralna Mariahilf z około 28 tys. mieszkańców.
Przemiana Wiednia
W okresie od 2002 do 2006 roku, oświetlenie ulic poprawiono w 26 obszarach określonych w ankietach jako wywołujące niepokój. Sygnalizacja świetlna została przerobiona tak, aby priorytetyzować pieszych. W dziewięciu nowych lokalizacjach zainstalowano siedziska. Poszerzono ponad kilometr chodnika, a pięć obszarów zostało całkowicie pozbawionych barierek czy płotów, aby przystosować je dla wózków dziecięcych, osób na wózkach inwalidzkich i osób starszych.
Związek między szerszymi chodnikami, ławkami i płcią może być niejasny, jednak Kail twierdzi, że jest to kwestia zapewnienia równości szans i dostępu. Na przykład dla osoby starszej dobrze ustawiona ławka może stanowić różnicę między uczestnictwem w mieście a pozostaniem w domu.
Ciekawym przykładem jest redesign dwóch parków w dzielnicy Margareten w lipcu 1999 roku. Celem było zachęcić dziewczynki do korzystania z nich. Ich liczba zaczynała spadać, gdy kończyły dziewięć lat. Dodanie boisk do siatkówki i badmintona było przeciwwagą dla zdominowanych przez chłopców boisk do koszykówki. Te ostatnie wyposażono także w miejsca przeznaczone dla grup dziewcząt, żeby mogły usiąść, obserwować i rozmawiać. Poprawa oświetlenia i chodników zwiększyła ich poczucie bezpieczeństwa, zachęcając je do dłuższego przebywania w jednym miejscu.
Cztery kolejne parki wyznaczono na projekty pilotażowe od 2000 roku. Dodatkowo określono wytyczne dotyczące kwestii płci, które miały zostać wdrożone we wszystkich parkach miejskich od 2005 roku. Proces przekształcania wiedzy lokalnych ekspertów w ogólne zasady dla całego okręgu opisywano jako idealny pod względem implementacji gender mainstreamingu.
“This is a man’s world…”
W przypadku braku środków zapewniających uwzględnienie potrzeb różnych użytkowników miasta, tylko potrzeby grupy dominującej stają się ważne. Kail zauważa, że planiści transportu pomyśleli o stworzeniu standardów dla parkingów, ale nie ramp dla rowerów czy wózków dziecięcych, ponieważ uważali, że “to nie ma znaczenia”. Kiedy prawie 30 lat temu otwarto Frauenbüro, osoby odpowiedzialne za planowanie transportu były tylko i wyłącznie “białymi mężczyznami z klasy średniej”. Nie trzeba dodawać, że kierowcy samochodów w mieście wyglądali tak samo, jak oni. Kiedy miasto jest postrzegane tylko przez przednią szybę auta, wszyscy poza kierowcami zaczynają odczuwać brak udogodnień.
“Jeśli chcesz zrobić coś dla kobiet, zrób coś dla pieszych.”
– Eva Kail
Według Kail, regulacje, ale również zaniedbania, mają wymiar polityczny. Gender mainstreaming krytykowano za utrwalanie stereotypowych ról płciowych – na przykład, utożsamianie opieki nad dziećmi tylko z obowiązkami kobiet. Warto jednak spojrzeć na to pragmatycznie. Nie da się architekturą zmienić ilości i udziału w nieodpłatnej pracy, ale można ją wesprzeć. Nie chodzi też o to, by powielać schematy, ale pokazywać, że dla sporej grupy osób (a nawet większości) takie planowanie jest wykluczające. Dzięki stworzeniu przestrzeni inkluzywnych nie tylko pomagamy kobietom, ale także wszystkim grupom z ograniczeniem mobilności, wykluczanym czy wychodzącym poza schematy.
Kail nie była również zadowolona z uwag, jakoby instalowanie większej ilości oświetlenia było ułatwieniem dla napastników stosujących przemoc wobec kobiet. Faktycznie, oświetlanie wszystkiego i wszędzie nie jest dobrym zabiegiem – chociażby ze względu na zanieczyszczenie światłem. Jednak nie ukrywajmy – bezpieczniej czujemy się w jawnych miejscach bez niebezpiecznych, ciemnych zaułków. Dobrze zaprojektowane oświetlenie zdecydowanie pomaga zmniejszać poziom niepokoju. Poprawia również dostęp do miasta, a w sytuacji potencjalnego zagrożenia pomaga zwiększyć zdolność oceny sytuacji.
Granica pomiędzy feministycznymi ideałami równościowymi a praktycznymi działaniami na rzecz większości kobiet czasem sprawia, że gender mainstreaming napotyka pewne bariery. Ursula Bauer, jedna z pierwszych kobiet nominowanych przez Evę Kail, która obecnie kieruje w mieście wydziałem do spraw gender mainstreamingu twierdzi…
“Naszym celem jest upewnić się, że infrastruktura i usługi w mieście mogą być użytkowane w równym stopniu przez kobiety i mężczyzn. A co za tym idzie – przyczynić się do równouprawnienia płci w społeczeństwie.”
Ursula Bauer
W administracji publicznej Bauer pełni funkcję pośrednika. Oznacza to, że edukuje pracowników urzędów (związanych z populacją miasta) na temat feminizmu i równości płciowej. Według niej i Kail jest to konieczne, aby osiągnąć zamierzone cele.
“Zbyt” feministyczne
Bauer i Kail są zgodne – twierdzą, że początkowo zbytnio opierały się na ideałach feministycznych w argumentacji na rzecz planowania uwzględniającego kwestie płci. W pewnym momencie zdały sobie sprawę, że przynosiło to efekt odwrotny do zamierzonego. Musiały zacząć czynić życie kobiet w Wiedniu łatwiejszym i równiejszym, zamiast machać feministyczną flagą.
Wolfgang Gerlich z firmy konsultingowej PlanSinn, która doradzała przy projekcie Aspern, często jest sojusznikiem gender mainstreaming – zwłaszcza w sytuacjach, gdy głos mężczyzny postrzega się jako bardziej autorytatywny. Na początku lat dwutysięcznych prowadził warsztaty z niemiecką feministyczną ekspertką do spraw planowania oraz mężczyznami z miejskiego wydziału konstrukcyjnego.
Jak sam stwierdził, była to wspaniała, cenna porażka. Nie udało się uzyskać nic, oprócz irytacji stron. Trzeba było całkowicie zmienić strategię. Jedną z technik nowego, inkluzywnego podejścia było poproszenie sceptycznie nastawionych osób, aby zastanowiły się, czego życzyliby swojej córce lub siostrzenicy. To miało wywołać w nich osobiste odczucia empatyczne. Ponadto, korzystano z metody “czterech R” opartej na pytaniu “Kto dostaje co i dlaczego lub dlaczego nie?”. W ten sposób uświadamiano uczestnikom sposób reprezentacji płci, ich rzeczywistość oraz przeznaczone dla nich zasoby i dotyczące ich prawa.
Metoda 4R
Warto tutaj przytoczyć metodologię czterech R, aby lepiej ją zrozumieć:
- Pierwsze R to “reasons”, czyli powody. Należy poznać przyczynę konfliktu, z zachowaniem otwartości i szacunku wobec wszystkich stron.
- Drugie R to “reactions”, czyli reakcje. Członkowie zespołu powinni przyjrzeć się swoim reakcjom na konflikt, zidentyfikować te destruktywne oraz konstruktywne i skupić się na tych drugich.
- Trzecie R to “results”, czyli wyniki. Należy zrozumieć, w jaki sposób konflikt może udaremnić osiągnięcie sukcesu przez zespół. Następnie trzeba przekierować uwagę członków na współpracę, aby przejść na dalsze etapy projektu.
- Czwarte R to “resolution”, czyli rozwiązanie. Zespół musi ustalić, jakie podejście pomoże skutecznie rozwiązać konflikt.
Sytuacja dziś
Gerlich stwierdził, że istnieje pewna grupa wśród mieszkańców (nie tylko) Wiednia – głównie mężczyźni jeżdżący samochodami – którzy nie lubią gender mainstreamingu. Boją się oni nie tylko utraty jakości życia, ale także władzy.
Na szczęście każda fala sprzeciwu wobec tego zjawiska szybko traciła zainteresowanie, ze względu na niezachwiane poparcie ze strony wysoko postawionych urzędników. Wydawane oświadczenia i stosowane symbole pomagały to stanowisko ugruntować – na przykład wprowadzenie inkluzywnego języka i tytułów do urzędniczego żargonu oraz metra czy plakaty mające na celu podniesienie świadomości wrażliwych pasażerów, reprezentowanych w równym stopniu przez kobiety i mężczyzn.
Obecnie gender mainstreaming jest wdrażany do polityki, a osoby nieprzestrzegające jego zasad objęte są sankcjami. Na przykład „budżetowanie płci”, wprowadzone w 2005 roku, wymaga od każdego departamentu składania dwa razy w roku sprawozdania na temat tego, w jaki sposób ich wydatki przyniosły równe korzyści mężczyznom i kobietom. Nowe projekty mieszkaniowe muszą spełniać kryteria równouprawnienia płciowego, aby uzyskać dofinansowanie. Oczywiście lista zasad, które trzeba spełnić, jest tak skonstruowana, aby mainstreaming nie był zależny od indywidualnych interesów.
Jak twierdzi Kail, to są jedne z największych osiągnięć od 1991 roku. Po 30 latach dość powszechną praktyką w Wiedniu jest podejście do życia oparte na uwzględnianiu równości płci. W 2008 roku program ONZ Human Settlements uznał strategię urbanistyczną miasta za najlepszą praktykę.
A jak jest w innych miastach?
Co ciekawe, inne miasta dopiero od niedawna zaczęły Wiedeń naśladować. Berlin, Barcelona i Kopenhaga wdrażają gender mainstreaming do swoich projektów urbanistycznych. W 2013 roku Sztokholm rozpoczął wprowadzanie procedur odśnieżania zorientowanego na płeć. Trasy najczęściej uczęszczane przez kobiety, na przykład ścieżki wokół przedszkoli, zaczęto oczyszczać wcześniej w ciągu dnia. Mieszkańcy często obwiniali te regulacje za duże opóźnienia (mimo braku podstaw). To pokazuje, jak duży sceptycyzm w stosunku do strategii mających zapewnić równość płci panuje w społeczeństwie.
Najbardziej nieuchronnym zagrożeniem dla standardów mieszkaniowych miasta jest ich wzrost. Wiedeń potrzebuje 130 000 nowych mieszkań do 2025 roku, tymczasem niedostateczne zasoby publiczne mogą wymusić kompromisy w zakresie jakości i równości płci. Ten proces niestety już zaczyna mieć miejsce. Nowe inwestycje prywatne mocno odbiegają od wysokich standardów mieszkalnictwa socjalnego. Sprzedaje się mieszkania z kiepskimi planami pięter czy klatkami schodowymi bez światła dziennego utrudniającymi komunikację między sąsiadami. Osiągnięcia gender mainstreamingu, które zostały wdrożone, nie mają w tym przypadku zastosowania.
Podobny problem związany z płcią i niektórymi grupami użytkowników mamy także w Polsce. Z racji systematycznego wypychania pod miasto – suburbanizacji i problemu mieszkaniowego wiele osób zostanie wykluczonych przestrzennie i komunikacyjnie.
Zapytajmy mieszkańców
Na całym świecie zaczynają być także prowadzone audyty bezpieczeństwa kobiet. Metropolitan Toronto Action Committee on Violence Against Women and Children opracował pierwsze wytyczne pod koniec lat osiemdziesiątych. Od tego czasu podejście to zostało przyjęte w wielu miejscach i dostosowane do lokalnych warunków oraz zmieniających się technologii.
W centrum audytu są użytkownicy przestrzeni publicznej, którzy zwracają uwagę na czynniki determinujące to, jak się czują. Zazwyczaj audyt obejmuje różne rodzaje przestrzeni – takie jak ulice, obszary mieszkalne, parki, rynki i transport publiczny – i zawiera listę kontrolną kwestii do rozważenia. Częścią każdego audytu są kwestie takie jak oświetlenie, nadzór i widoczność. To proces co-designu – kobiety są ekspertkami w swoim życiu.
Są one również proszone o wydanie opinii na temat tego, co robią i jak się zachowują. Dlaczego – na przykład – się gromadzą? Czy idąc w danej przestrzeni mają w ręku “na wszelki wypadek” klucze? Ma to duże znaczenie dla postrzegania bezpieczeństwa i udowadnia, czy kobiety rzeczywiście czują się dobrze w miejscach publicznych. Audyty przybierają teraz różne formy. Cyfrowe platformy do mapowania tłumu (np. Safetipin) umożliwiają kobietom korzystanie z mapy bezpieczeństwa, aby określić, gdzie czują się bezpiecznie lub nie.
Obecnie problematyka równości płci musi również “konkurować” z innymi, czasami sprzecznymi problemami – zmianami klimatu, migracją, aktywistami miejskimi działającymi lokalnie oraz ruchami na rzecz poprawy dostępności do przestrzeni i ich rewitalizacji – o zasoby i uwagę. Plusem jest to, że po prawie 30 lat działań, uwzględnianie aspektu płci jest praktycznie procesowe i zakorzenione w mentalności władz miejskich. Aspern nie wydaje się być “feministyczną utopią”, jak Kail opisała kiedyś biuro kobiet. Jest to po prostu dobrze zaprojektowana dzielnica – spójna, sprzyjająca wspólnotom, z tętniącym życiem w przestrzeni publicznej. W tym tkwi istota gender mainstreamingu, ale także trudność w argumentowaniu. Dobrze wdrożona urbanistyka oparta o równość płci staje się niezauważalna.
Kobieta w mieście – rekomendacje
Według badania “Bezpieczeństwo i przestrzeń publiczna – mapowanie polityk płci w metropoliach” z 2019 roku, 49 miast członkowskich należących do Stowarzyszenia Metropolis Women wdraża polityki miejskie mające na celu zwalczać przemoc wobec kobiet mającą miejsce na ulicach i rynkach, w parkach czy transporcie publicznym. Żądanie równej reprezentacji kobiet w mechanizmach decyzyjnych jest prawem i nieodzownym elementem demokracji.
Każde dobre miasto powinno opierać się na odpowiednim planowaniu, projektowaniu i wdrażaniu rozwiązań, które nie tylko spełniają założenia zrównoważonego rozwoju, ale także sprzyjają włączeniu społecznemu wszystkich zainteresowanych grup. Integrowanie perspektywy płci czy grup wiekowych w tych procesach urbanistycznych nadal ma miejsce dość rzadko. Warto pamiętać, że takie podejście nie ma wcale związku z polityką, a wdrożenie go może być korzystne dla wszystkich.
Planowanie miejskie uwzględniające równość płci nie musi wcale zajmować dużo czasu, ale wymaga multidyscyplinarności w zarządzaniu miastem. Nie powinno podążać za utartymi schematami, a raczej tworzyć własne ścieżki. Całość powinno się opierać na dialogu różnych zaangażowanych grup i brać pod uwagę interesy wszystkich.
“Gdyby gender mainstreaming nie miał miejsca, moglibyśmy to odczuć. Jednak gdy się dzieje, nie zauważamy go. Akceptacja oznacza niewidzialność.”
Eva Kail
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o inicjatywie “Her City” (Jej Miasto). To przewodnik stworzony przez UN-Habitat (pisałam o nich w tym tekście). Ma on na celu pomagać miastom w planowaniu i projektowaniu opartym na zrównoważonym rozwoju i inkluzywności. Podkreśla również rolę kobiet w tym procesie.
Znajdziemy w nim mnóstwo rekomendacji dla jednostek na różnych poziomach – od samorządów aż po globalne organizacje. W przewodniku możemy przeczytać między innymi, że lokalne władze powinny skupić się na tożsamości lokalnej, atrakcyjności i poczuciu “bycia w domu”. Powinny to robić nie tylko w trakcie konsultacji, ale również podczas wdrażania i utrzymywania miejskich rozwiązań. To pozwoli im odpowiednio priorytetyzować działania, w odpowiedni sposób inwestować pieniądze, zapewniać bezpieczeństwo i zaspokajać potrzeby członków społeczności. Mogą w tym celu skorzystać z projektów kobiet, które w danym miejscu żyją.
Podobnie w przypadku rządów centralnych. Powinny one stać na straży równej dystrybucji dóbr i przestrzeni oraz podejmować decyzje promujące równość płci. Planowanie urbanistyczne powinno w ich przypadku być oparte o zrozumienie praw, jakimi rządzi się życie w mieście dla poszczególnych mieszkańców. Kobiecy głos w tej sprawie musi być usłyszany. Często ich projekty opierają się na wielu opcjach korzystania z przestrzeni publicznych i współtworzenia ich, zamiast ścisłego określania ich funkcjonalności.
Źródła:
https://www.metropolis.org/news/safer-metropolises-women-and-girls
(…)Nierzadko także umniejsza się ich potrzebom. Na przykład w momencie opadu śniegu wiele chodników nie jest odśnieżanych. Ten problem jest po prostu dewaluowany jako mało istotny.(…)
Ja z kolei z tematami śniegowymi mam inny problem… po dotychczasowych doświadczeniach z posypywanie solą czy piachem wolę, żeby pozostawiać śnieg taki jaki był. U mnie zazwyczaj się kończy na tym, że mam wrażenie, że jest bardziej ślisko albo w przypadku posypywania straszne różnice śliskości… kiedy łapie się taką przyczepność, że aż czuje się, że noga stawia opór to człowiek też nie czuje się zbyt bezpiecznie.