Często bywając na konferencjach, wydarzeniach i spotkaniach dostaję pytanie: Jaka jest przyszłość miast? Co powinno być celem planistów urbanistycznych na nadchodzące lata? Jak będą wyglądać miasta w przyszłości? Odpowiedź zawsze jest taka sama: Nie jestem w stanie tego przewidzieć. Ale wiem, że bardzo ważne powinno być to jak my, ludzie, czujemy się w danej przestrzeni. W obecnym świecie najlepsze miasta to te sprzyjające interakcjom międzyludzkim, a jednocześnie odporne na zmiany klimatyczne, samowystarczalne i rozwijające się tak, aby w zrównoważony sposób gospodarować zasobami.
Z badań i analiz jednoznacznie wynika, że miasta dobrze skomunikowane, a jednocześnie pełne zieleni są najlepszym miejscem do życia – ale nie jest to ich jedyną zaletą. Przewiduje się, że miasta projektowane w ten sposób najlepiej poradzą sobie z gwałtownymi skutkami katastrofy klimatycznej.
Zmiany środowiskowe, społeczne i ekonomiczne mają ogromny wpływ na jakość życia w miastach. Warto znać więc trendy, które będą wpływać na przyszłość designu miast i stosować to w praktyce. Wydarzenia branżowe poświęcone projektowaniu miast już teraz skupiają się na innowacjach, ekologii i zrównoważonym rozwoju. Przyciągają one mnóstwo zainteresowanych – od architektów i inżynierów, przez włodarzy ośrodków miejskich, aż po osoby odpowiedzialne za zarządzanie placówkami publicznymi, takimi jak szkoły czy szpitale.
Jeśli więc szukać recepty na przyszłość to inwestycja czasu i środków w przemyślane zmiany w miastach pod tym kątem, pod te wyzwania, może pomóc osiągnąć ten cel bycia najlepszym miastem w przyszłości.
Poniżej opisane trendy to kwintesencja obecnie zachodzących zmian. Będą miały one silny wpływ na wygląd i funkcjonowanie miast w najbliższych dekadach. Każdy z nich wynika z przewidywań odnośnie obecnie zachodzących zmian na świecie. Wszystkie starają się zrównoważyć obecność innowacyjnych technologii oraz potrzebę powrotu do natury.
1. Ekologia, zielone miasta i biofilia
Chyba najważniejszy, najbardziej znaczący trend na przyszłość. Badania jednoznacznie wskazują, że obecność natury w życiu człowieka ma pozytywny wpływ na jego zdrowie psychiczne oraz ogólny dobrostan. Sugerują one także, że projektowanie przestrzenne uwzględniające obecność zieleni w mieście sprzyja kreatywności, a nawet może poprawić funkcjonowanie… mózgu!
Design oparty na biofilii (według Edwarda O. Wilsona, biofilia to “potrzeba poczucia wspólnoty z innymi organizmami żywymi”) zaczął stawać się popularny już w 2017 roku. Głównym założeniem takiego projektowania było tworzenie przestrzeni miejskich z uwzględnieniem lokalnego charakteru krajobrazu oraz rodzimej roślinności. Przykładem budynku stworzonego w oparciu o ten ekologiczny trend może być siedziba Amazona w Seattle. To ogromne kopuły wypełnione 40 tysiącami roślin. Choć to bardzo spektakularny i marketingowy projekt, pokazuje on pewien trend w tworzeniu nowoczesnej architektury. Innym przykładem może być Bosco Verticale w Mediolanie, na których rośnie ponad 900 drzew.
Popularność takich rozwiązań ma również związek z większą świadomością ludzi, którzy chcą żyć w zrównoważonym, zielonym otoczeniu. Co za tym idzie, potrzebują go również w projektowaniu miejskim. Faktem jest, że zaczynamy interesować się zielenią w różnych skalach. Urbaniści raz po raz znajdują nowe, kreatywne sposoby na wprowadzenie większej ilości zieleni do miast z uwzględnieniem istniejącej już przestrzeni. Nie chodzi tutaj wcale o ogromne parki. Parki kieszonkowe nazywane są “miejską, zieloną akupunkturą” dla miast. Już nawet małe, ale strategicznie umiejscowione skwerki dają wytchnienie mieszkańcom. Co ciekawe, najlepsze miejscówki tego typu łączy element zaskoczenia, czyli możliwość zetknięcia się z naturą w najmniej oczekiwanym miejscu. Nasza uwaga powinna być skierowana na zapraszanie zieleni do miast, zamiast sukcesywnego likwidowania jej.
Drzewa ale i kępka trawy
Jak to zrobić? Wielopoziomowo. Sadzenie drzew to rozwiązanie długoterminowe, ale konieczne. To one odpowiedzialne są za zwężanie ulic czy chodników. Równie istotne jest jednak wprowadzanie ogrodów deszczowych. Miejsca te pomagają zmniejszyć spływ wody podczas burzy, ale także poprawiają retencję, czyli wchłanianie opadu. Już sam dobór roślin i uwzględnianie różnorodnych, rodzimych gatunków może sprawić, że w danym miejscu będzie się żyło lepiej. Świetnym przykładem są coraz popularniejsze łąki kwietne, które wprowadzają tak potrzebną bioróżnorodność.
Planowanie miast staje się coraz bardziej ekologiczne również dlatego, że w niektórych krajach wprowadza się obowiązek prawny narzucający obecność przyrody w rozwiązaniach architektonicznych. W Polsce wymogi te ograniczają się do “przestrzeni biologicznie czynnych” na działkach pokrytych planami miejscowymi lub WZ. To w takich dokumentach ustala się, jaki procent powierzchni działki może być zajęty przez budynek, a ile przez trawnik, drzewa, dachy zielone itp. Umieszczenie roślin w przestrzeniach architektonicznych, jak dachy, ściany budynków czy przystanki oraz w postaci miejskich parków, alejek i skwerków tworzy wrażenie bycia “na zewnątrz” bez potrzeby wyjeżdżania poza miasto na łono natury.
2. Przyszłość? Człowiek na pierwszym miejscu
Postępująca urbanizacja, wyższe koszty życia, wymagania mieszkańców wobec istniejącej infrastruktury miejskiej oraz rosnące zainteresowanie zdrowym trybem życia i aktywnością fizyczną wywołały zapotrzebowanie na przemodelowanie miast. Przyszłość to chodniki, drogi rowerowe oraz łatwy dostęp do przestrzeni publicznych. Samochody nie są już priorytetem w planowaniu urbanistycznym (przynajmniej w ogólnoświatowym, współczesnym trendzie). Obecnie króluje design “zorientowany na ludzi”. Oczywiście nie oznacza to, że w takich projektach nie uwzględnia się aut, jednakże to człowiek stawiany jest na pierwszym miejscu.
Co to oznacza? Przede wszystkim skupienie się na pieszych. A więc węższe ulice i szersze chodniki oraz więcej dróg rowerowych, ale – co ważne – w myśl projektowania uniwersalnego, czyli niewykluczającego. Oprócz tego stawia się na szybki i łatwy dostęp do podstawowych usług. To miejsca takie jak sklepy spożywcze szkoły, przedszkola, apteki itp. Nacisk kładzie się także na komunikację miejską. Całość przestrzeni natomiast powinna być wypełniona zielenią. Na zachodzie (ale i sporadycznie w Polsce), coraz chętniej tworzy się miejsca przyjazne pieszym w centrach miast. To właśnie tam projektuje się bezpieczne strefy dla pieszych z ograniczeniem prędkości ruchu. Tam robi się parki (także kieszonkowe), centra aktywności, to tu powstają murale i inne inicjatywy miejskie. Możliwości jest naprawdę sporo. Nie bez znaczenia jest również fakt, że te lokalizacje często mogą sobie pozwolić na wyższe stawki wynajmu niż analogiczne miejsca na terenach podmiejskich, do których można się dostać tylko samochodem.
Jak powiedział Stephen Carr, autor książki “Public Space”: Nasze przestrzenie publiczne są sercem demokratycznego życia.”
Kolejną sprawą, która łączy się z tym, co powyższe i o której warto mówić głośno jest gentryfikacja (pisałam o tym tutaj). Czy można przekształcać stare i puste budynki tak, aby zwiększyć ich potencjał i możliwości ekonomiczne bez konieczności przesiedlania wieloletnich mieszkańców centralnych dzielnic miast? Tak, ale to niełatwa sprawa. Integracja społeczna i wprowadzanie innowacji powinny być kluczowe i definiować postawę wobec tego, jak odnawiana jest przestrzeń. Z tego względu powstają inicjatywy wspierające zrównoważony rozwój, walkę z bezrobociem oraz efektywność energetyczną.
Przyszłość to też prywatność
Ostatnią rzeczą, o której warto wspomnieć w kontekście urbanistyki zorientowanej na ludzi, jest uwzględnienie sfer prywatnych człowieka. Co to znaczy? Obecnie mierzymy się z ogromnym problemem mieszkalnictwa. Przede wszystkim mamy do czynienia z niewystarczającą wielkością lokali mieszkalnych. Ministerstwo Rozwoju szacuje, że na koniec 2019 roku deficyt mieszkaniowy wynosił 641 tys. mieszkań. W Polsce na 1000 mieszkańców przypada około 386 mieszkań. Słabiej w EU wypada jedynie Słowacja (369 mieszkań). Z danych europejskiego urzędu statystycznego wynika zaś, że w 2018 roku w Polsce współczynnik przeludnienia wynosił 39,2%. Jeśli dodamy do tego przebodźcowanie informacjami, FOMO i brak prywatności (związany z przeludnieniem, ale też często zbyt gęstą zabudową), to logiczne jest, że ludzie często szukają osobistej przestrzeni poza miejscem zamieszkania – w pracy, sklepach i galeriach handlowych, ale także w pobliżu domu.
Planowanie urbanistyczne powinno uwzględnić tworzenie takich swoistych “sanktuariów”. Potrzebne jest tworzenie miejsc, do których mieszkańcy będą mogli uciec od swojej codziennej rutyny i stresujących sytuacji bez konieczności dalekiego podróżowania. Coraz częściej podnosi się, że jeśli idziemy w kierunku małych mieszkań, to przestrzeń zabraną musimy oddać ludziom w postaci wysokiej jakości przestrzeni publicznej. Nasza dzielnica ma więc być przedłużeniem salonu, miejscem, gdzie możemy wyjść i odetchnąć. Alternatywne modele tworzenia przestrzeni mogą opierać się także na pewnym zacieraniu granic między przestrzenią publiczną i prywatną. Dotyczy to zwłaszcza przypadku, gdy mieszkańcy szukają prywatności i odpoczynku poza swoimi czterema ścianami. Przykładem mogą być patia lub dziedzińce dla mieszkańców.
Do człowieka
W czasach pandemii szczególnie zaczynamy odczuwać potrzebę kontaktu z ludźmi. Dlatego też tworzą się różne lokalne kooperatywy, rozwija się urban gardening. My zaś dostrzegamy, że po zamknięciu knajp przestrzenie publiczne nie rekompensują nam wygodnych stoliczków w ulubionej kawiarni. Często musimy przejść długie kilometry, by napotkać ławkę lub toaletę publiczną. Podobny kryzys przestrzeni wspólnych przeszły kraje Europy Zachodniej po 2008 roku, kiedy wiele punktów gastronomicznych zbankrutowało. To wtedy mieszkańcy odkryli, że przestrzenie publiczne ich miast są w pewien sposób niepełne. Konieczne stało się ich doposażenie w infrastrukturę. Jeśli by więc upatrywać nadziei w tym, co obecne, to moim zdaniem byłby to właśnie rozwój tego typu terenów.
3. Niepewna przyszłość i przewidywanie skutków zmian klimatu
Zmiany środowiskowe i demograficzne oraz rozwój technologiczny wymagają przyszłościowego myślenia w projektowaniu urbanistycznym. Musimy przede wszystkim wziąć pod uwagę rosnące temperatury, podnoszący się poziom mórz i oceanów oraz większą ilość klęsk żywiołowych. Innowacyjne projektowanie miast przyszłości jest tutaj koniecznością.
Z roku na rok coraz częściej słyszymy o kataklizmach, które dotykają miasta na całym świecie( huragan Sandy z 2012 roku, orkan Xynthia, który zalał obszary przybrzeżne we Francji i pozbawił energii elektrycznej niemal milion osób, zmagania Chorwacji i Serbii z powodzią wywołaną silnymi opadami deszczu oraz przedłużające się fale upałów odpowiedzialne za zgodny tysięcy osób.) Dlatego na przykład w San Francisco zatrudniono dedykowanego urzędnika miejskiego specjalizującego się w zmianach klimatycznych. W ślad za nim poszło ponad 80 ośrodków miejskich na całym świecie.
Wiele miast w Europie, w tym Londyn, Kopenhaga, Bratysława, czy portugalska Almada, ma bardzo postępowe plany przystosowawcze. Miasta nawiązują współprace z organizacjami badawczymi, aby ocenić, w których rejonach temperatura podczas fal upałów będzie najwyższa. Zaczynamy dostrzegać, że istnieją dzielnice narażone na problemy wynikające z tych zmian – coraz częstsze intensywne opady deszczu, fale burzowe czy upały latem.
Miasto odporne na przyszłość
Co można z tym zrobić? Między innymi tworzyć budynki z zielonymi dachami, inaczej gospodarować wodą (pojemniki zbierające deszczówkę zamiast wyrzutu wody do kanalizacji), budować mikrosieci OZE dostarczające energię, odbetonowywać przestrzenie oraz wdrażać środki prewencyjne w dzielnicach i samych budynkach. Dodatkowo warto mówić o tym, że miejskie “strefy chłodu”, czyli tereny zieleni, są po prostu potrzebne i powinny występować w niewielkich odległościach od osiedli mieszkalnych. Można tworzyć mapy takich miejsc, do których mogą łatwo udać się mieszkańcy niemający dostępu do klimatyzacji. Jeszcze jedną istotną kwestią jest zadbanie o wrażliwe części miast, w których obywatele często mają niższe dochody i nie są mobilni, co czyni ich najbardziej narażonymi na ewentualne skutki klęsk żywiołowych.
Przyszłość dla starszych
Miasta muszą także wziąć pod uwagę zmieniającą się populację. Zwiększa się zapotrzebowanie na mieszkania przyjazne seniorom. W ich przypadku często mamy do czynienia z tak zwanymi “więźniami czwartego piętra”. Wiele budynków poniżej czterech kondygnacji nie musi posiadać windy, co sprawia, że ograniczają one swoich starszych mieszkańców. Ma to związek przede wszystkim z problemami dotyczącymi mobilności i powoduje wyłączenie osób mieszkających w takich mieszkaniach z życia społecznego. Osoby odpowiedzialne za projektowanie powinny podjąć ten problem. Powinny tworzyć dostępne miasta, gdyż nasze społeczeństwo starzeje się i przyszłość potrzebuje dostosowanych do demografii mieszkań i budynków.
Wielkość standardowej rodziny również jest inna niż kiedyś, a przestrzenie mieszkalne powinny to uwzględniać. Tymczasem wypychamy młode rodziny pod miasto. Tylko tam powstają mieszkanie na tyle duże, by wszystkich pomieścić i na tyle tanie, by rodzinę było na nie stać. A tym samym rozlewamy nasze miasta, co wcale nie jest bez znaczenia, jeśli chodzi o ekologię. Rozmiary osiedli, budynków i mieszkań będą ewoluować, co będzie miało ogromny wpływ na pracę urbanistów. Pytanie – kiedy zaczniemy realnie coś z tym robić?
4. Neutralność środowiskowa i zrównoważony rozwój
Trzy najważniejsze aspekty zrównoważonego rozwoju obejmują racjonalne zużywanie energii i wody oraz gospodarowanie odpadami. Budynki przyszłość powinny mieć możliwość instalacji paneli słonecznych, kompostowników oraz zbierania i ponownego wykorzystywania deszczówki (szara woda). Neutralność środowiskowa oznacza samodzielne generowanie energii przy użyciu odnawialnych źródeł.
Nadejście sezonu grzewczego w Polsce ukazuje nam na szereg nieefektywności energetycznych domów. Z budynków ucieka ciepło, przyczyniając się do wzrostu emisji gazów cieplarnianych. To przyczynia się do podnoszenia globalnej temperatury, pogłębiając tym samym kryzys klimatyczny. Sektor budynków jest jednym z najbardziej emisyjnych w naszym kraju. Budynki odpowiadają za około 38% emisji CO2 w Polsce.
Ku lepszym parametrom
Według Krajowej Agencji Poszanowania Energii (KAPE), w wyniku zmniejszenia zapotrzebowania budynków na energię, możliwe będzie zredukowanie ponad 46 mln ton CO2 i niemal 90 tys. ton pyłów rocznie. W krajach UE od 2002 roku mówi się o domach energooszczędnych. To wtedy powstał dokument opisujący w praktyce sposoby działania i zasady budowy domów energooszczędnych. W 2010 roku Parlament Europejski stworzył dyrektywę dotyczącą charakterystyk energetycznych budynków. W dokumencie tym zawarto znormalizowane sposoby obliczania tych charakterystyk oraz wprowadzono sankcje za naruszenia przepisów wynikających z ustaw klimatycznych. Od tego czasu okresowo aktualizowane są wytyczne technologiczne dla domów energooszczędnych i domów pasywnych. Ostatni taki dokument w Polsce został znowelizowany w 2021 – to on definiuje przyszłość i jakie parametry osiągać powinien dom energooszczędny. Znowelizowane rozporządzenie dotyczy przede wszystkim zmniejszenia zapotrzebowania na energię grzewczą budynków.
Przyszłość napisana prawem
Na świecie już istnieją miasta, które wprowadzają regulacje prawne dotyczące także innych działań. Przykładowo – możliwości przystosowywania budynków do montażu paneli solarnych. Wiele miejsc deklaruje również, że chcą zredukować ilość odpadów do minimum w ciągu najbliższych dwóch dekad. Zero waste nie oznacza oczywiście, że nie generujemy żadnych odpadów. O takim podejściu można mówić, gdy około 90% śmieci nie trafia na wysypiska. Można to osiągnąć przez ograniczenia zakupowe (kupowanie warzyw luzem vs. w plastikowych opakowaniach), ponowne używanie posiadanych już przedmiotów, naprawianie, recykling i kompostowanie. To dotyczy nie tylko prywatnych lokali mieszkalnych, ale także przestrzeni publicznych.
Na przykład Holandia postawiła sobie za cel gospodarkę w pełni obiegową do 2050 r. Pracuje także nad 50% redukcją zużycia surowców pierwotnych w połowie 2030 r. Polityka ta ma duży wpływ na wysiłki zmierzające także do uczynienia sektora budowlanego tego kraju bardziej zrównoważonym. Innowacje w metodach i materiałach budowlanych, ale także w politykach i praktykach rządzących tym sektorem mają kluczowe znaczenie dla osiągnięcia krajowych i europejskich celów gospodarki o obiegu zamkniętym.
5. Wsparcie dla zdrowia i dobrostanu psychicznego
Jako że obecnie spędzamy około 90% naszego czasu wewnątrz budynków, wielu badaczy zastanawia się, jak design wnętrz wpływa na nasze samopoczucie. Dotyczy to zarówno mieszkań, jak i miejsc pracy, szkół, czy szpitali. Według naukowców z Healthy Building Center Uniwersytetu Harvarda, zielone budynki z lepszą wentylacją oraz optymalnymi warunkami termicznymi sprawiały, że 26% osób biorących udział w badaniu radziło sobie lepiej w testach procesów poznawczych (podejmowanie decyzji, koncentracja na wykonywanych zadaniach, reagowanie na sytuacje kryzysowe itp.). W mniejszym stopniu doświadczali też tak zwanego “syndromu chorego budynku”. Ekspozycję na światło dzienne oraz na jasne niebieskie światło przypominające naturalne powiązano także z lepszą jakością snu wśród uczestników badań.
Naukowcy wzięli pod lupę również szkodliwe substancje chemiczne (na przykład te zmniejszające palność) zawarte w materiałach budowlanych i wyposażeniu wnętrz. Mogą one mieć negatywny wpływ na organizm człowieka oraz środowisko. Dlatego rekomenduje się zredukowanie ich ilości do minimum i zastępowanie ich materiałami wolnymi od szkodliwych chemikaliów. Wiele firm, na przykład Facebook czy Google, wdrażają takie podejście w swoich oddziałach na całym świecie i zachęcają swoich dostawców do tego samego. Czy przyszłość będzie nam gwarantować takie warunki? Życzę nam tego.
6. Reurbanizacja i powrót do centrum
W drugiej połowie XX wieku zaobserwować można było tendencję do przenoszenia się ludności w tereny podmiejskie, co związane było z potrzebą posiadania domów. Dodatkowo nowo powstające budynki “produkowane” są głównie pod najem, jako lokata kapitału. Inflacja na rynku oraz zerowe oprocentowanie nie zachęcają do trzymania pieniędzy w banku. W efekcie większe mieszkania są albo bardzo drogie, albo na terenach pod miastem. Wiele centrów miast strawił także problem turystyfikacji. Nadmierny ruch sprawił, że całe dzielnice zostały oddane turystom, a rosnące czynsze i natężenie hałasu wpłynęły na lokalsów i ich decyzje o wyprowadzce gdzieś dalej. Dlatego tak ważne jest ponowne “ożywianie” centralnych dzielnic.
W Europie Zachodniej i USA od blisko dekady coraz więcej młodych przeprowadza się do centrów dużych miast, niż wyprowadza na przedmieścia (jak robili to ich rodzice). Tamtejsze przedmieścia wyludniają się, a społeczność ponownie zaczyna interesować się życiem w miastach. Ma to związek z popularnością ekonomii opartej na wiedzy oraz innowacjach. To w miastach mamy centra życia towarzyskiego, kulturowego, lepiej opłacane prace, większe szanse na karierę. Jak pokazują dane GUS, ludzie urodzeni w latach 1990-94 chcą mieszkać w miastach, ale często nie potrafią wyprowadzić się od rodziców, którzy raczej skłaniają się do wyprowadzki na przedmieścia. W efekcie miasta akademickie zyskują młodych, podobnie jak powiaty ziemskie okalające większe miasta.
Kierunek – centrum
W ciągu ostatniej dekady pojawiały się inicjatywy polityczne mające na celu ponowne zaludnienie obszarów miejskich i śródmiejskich. Polityki miejskie wprost wspominają o reurbanizacji jako celu na przyszłość. Proces ponownego rozwoju miast inicjowany jest przez władze miasta. To one wydają rozporządzenia, by poddać konkretne obszary gruntownej przebudowie, często także rewitalizacji i zmianie przeznaczenia funkcjonalnego. Szczególnie widoczne jest to w miejscach poindustrialnych, dawnych fabryk, które zabudowywane są w duchu gentryfikacji lub planowanej restrukturyzacji funkcyjnej. Pojawiają się tu najbardziej opłacalne podatkowo galerie handlowe i centra finansowe, nadające nowy impuls rozwojowy. Równie często stare budynki mieszkalne są wyburzane i zastępują je nowoczesne apartamentowce. Ma to zachęcić do ponownego osiedlania się w centrum. Zjawisko to charakteryzuje się także wzrostem znaczenia obszarów centralnych za sprawą stabilizacji i intensyfikacji funkcji mieszkaniowej w ich obrębie na tle miasta ogółem.
W Australii przykładowo ingerowano w podział administracyjny miast i przyległych gmin. Zaczęto też uzupełniać zabudowę, tworząc plomby architektoniczne w lukach między istniejącymi już budynkami.
7. Marketing miejsca
Obecnie w sprzedaży stawia się na projektowanie spójnych doświadczeń użytkownika. Ma to na celu przyciągnięcie uwagi klienta, ale również utrzymanie jej na dłużej. Aby dotrzeć do dzisiejszego klienta – na przykład wymagającego Millennialsa – trzeba się naprawdę postarać. Marki sprzedające swoje produkty muszą dać od siebie coś więcej niż tylko reklamę i obietnice bez pokrycia. To może mieć wpływ na sklepy w miastach przyszłości – ich wygląd, funkcjonalność czy umiejscowienie.
W tym miejscu wkracza tak zwany “marketing miejski”. To strategia polegająca na wspieraniu rozwoju ekonomicznego oraz dobrobytu mając na uwadze zarówno dobro mieszkańców, jak i turystów oraz firm działających w mieście. Znalezienie równowagi pomiędzy tymi trzema grupami, określa atmosferę danego ośrodka miejskiego. Jednym z działań typowych dla marketingu miejskiego jest tworzenie nowych, charakterystycznych punktów orientacyjnych w postaci ciekawych i niebanalnych budynków. Celem takich działań jest przyciągnięcie większej ilości ludzi do centrum. Zarówno po to, żeby w nim mieszkali, ale również, by tu pracowali, rozwijali swoje biznesy, szukali rozrywki, jak i zwiedzali jego zakamarki.
Podsumowanie
Miasto to system naczyń połączonych. Wszystkie trendy związane z projektowaniem urbanistycznym i przyszłością naszych miast w jakiś sposób się ze sobą łączą. Nie da się tworzyć miast odpornych, a przy tym nie myśleć o problemach przemieszczania się ludzi i kryzysie klimatycznym. Jedne zjawiska wynikają z drugich i są dla siebie wsparciem.
Rozwój technologiczny można pogodzić z naszą potrzebą (i koniecznością) powrotu do natury, ale też sposobu transportu. Co więcej, dzięki łączeniu zasobów i nowoczesnemu podejściu do zarządzania, możemy projektować miasta mądrzej, bezpieczniej i bardziej ekologicznie. Świadomość zmian na świecie pozwoli nam przygotować się na ewentualne trudności i przetrwać je, aby wyciągnąć lekcje na przyszłość. Miejmy nadzieję, że nowe trendy będą szybko i sprawnie wprowadzane w przestrzenie miejskie na całym świecie, byśmy mogli zadbać o planetę, swoje zdrowie i psychikę oraz o przyszłe pokolenia.
—
Źródła:
https://theurbandeveloper.com/articles/7-key-trends-in-urban-design
https://www.wwf.pl/aktualnosci/nasze-budynki-podgrzewaja-klimat
Pięknie by było, ale niestety w projektach miast niewiele projektantów dołącza elementy żywej natury.