Zieleń to kolor który kojarzy nam się ze zdrowiem, spokojem i relaksem. Stanowi kolor uzdrowienia, nadziei i wolności. Od zawsze powtarza się, że człowiek czuje się lepiej w otoczeniu natury. Jak można to zbadać? Czy faktycznie jest nam tak potrzebna? Jakie są konsekwencje jej usuwania?
Zieleń w mieście
Żyjemy w środowisku zbudowanym. Urbanizacja terenów postępuje w galopującym tempie, a miasta zwiększają swoje populacje. Metry kwadratowe za działki osiągają niebotycznie wysokie ceny, niezależnie od lokalizacji. Brak planów miejscowych powoduje betonowanie każdej działki i zabudowywanie wolnych terenów. Wydaje się, że na parki i skwery nie starcza nam już miejsca – w końcu to „cenne powierzchnie”, których miasto, wydaje się, nie chce tak „marnować”.
Takie myślenie to poważny błąd. Miasto to organizm, który funkcjonuje na zasadzie wielu zależności. Jak podkreślają naukowcy, „jest specyficznym układem przestrzennym, w którym warunki życia ludzi wynikają ze sposobu zarówno zorganizowania życia, jak i ukształtowania przestrzeni miejskiej” (Czekaj, Wódz 1991), a „niszczenie środowiska naturalnego powoduje niszczenie samego człowieka” (Sajdok, 1990). Często efekty, niewidoczne w krótkim odstępie czasu, ujawniają się dopiero później. Tak też jest właśnie z terenami zielonymi. To obszary, których chętnie się pozbawiamy, a ichmiejsce zajmują budynki, betonowe place i szerokie ulice. Efekt? Wyspy ciepła, niezdrowe powietrze i ogólna niechęć do korzystania z przestrzeni publicznych.
Kolor nadziei.
Do tego wszystkiego nowe tereny, a także przestrzenie rewitalizowane najczęściej nie uwzględniają zieleni lub zastępują tę starą nową, znacznie mniejszą, bez możliwości ekspansji na terenie. Rachityczne drzewka w doniczkach na morzu betonu to ostatnio główny trend wśród projektantów przestrzeni miejskich. Więcej o tym dlaczego tak jest pisałam już na łamach Klubu Jagiellońskiego. Tymczasem zdrowe miasto bardzo potrzebuje terenów zielonych. Parki, skwery czy aleje ocienione dojrzałymi drzewami są istotnym elementem, bez którego niemożliwe jest sprawne funkcjonowanie człowieka.
Badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Exeter, odkryli, że stworzenie większej powierzchni takich terenów w miastach jest korzystne dla zdrowia publicznego. Osoby przenoszące się do zielonych okolic przeważnie doświadczały natychmiastowej poprawy zdrowia psychicznego, która utrzymywała się przez co najmniej 3 kolejne lata. Odkrycie to jest więc istotną wskazówką i powinno być wytyczną dla miejskich planistów. Taki charakter okolicy mógłby dostarczyć istotnych korzyści lokalnym społecznościom, wpłynąć na zdrowie ludzi i poprawić ich jakość życia.
Inne badanie pokazało bowiem, że mieszkańcy są bardziej zadowoleni z życia, gdy w okolicy ich miejsca zamieszkania znajdują się skwery i parki. Co ciekawe, efekt ten jest niezależny od tego kim jesteśmy, jakie mamy prace i zarobki czy jaki mamy model życia. Wniosek jest prosty: zieleń wpływa na nasz organizm pozytywnie niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi czy nie.
Jak podkreślają eksperci, nawet krótkie, systematyczne przebywanie na terenach zielonych poprawia nastrój oraz umiejętność koncentracji i myślenia. Badania wykazały, że dobry dostęp do terenów zielonych zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby psychiczne nawet o 55 proc. Te małe, często niedostrzegalne wręcz jednostkowo korzyści, są bardzo istotne, szczególnie gdy mówimy o ogóle jakości życia całego społeczeństwa.
Zielona infrastruktura
Jak pokazują badania, już pas zieleni wysokości i szerokości dwóch metrów jest w stanie spełnić funkcję filtra pyłowego. Analizy PAP potwierdziły, że u dzieci mieszkających w sąsiedztwie terenów zielonych rzadziej występowały objawy chorobowe w wieku dorosłym – ryzyko zachorowań zmniejszyła się aż o 71%.
Współcześnie zieleń określana jest często mianem „zielonej infrastruktury”, ponieważ pozostaje także bardzo technicznym narzędziem, o równie istotnej roli w mieście. I tak, oprócz wyżej wymienionych zalet, stanowi też bardzo dobrą izolację akustyczną. Możliwości tłumienia wzrastają oczywiście wraz z powierzchnią liści, gęstością zadrzewienia i wielkością drzewostanu. Warto pamiętać, że należy także sadzić drzewa iglaste, ponieważ nie gubią igieł na zimę oraz żywopłoty mogące służyć jako krzewy ozdobne i dobre bariery dźwiękowe.
Po trzecie tereny zielone ograniczają efekt „miejskiej wyspy ciepła”, czyli nadmiernego nagrzewania się obszarów zurbanizowanych. Funkcje chłodzące związane są z utrzymywaniem odpowiedniej wilgotności, zatrzymywaniem i parowaniem wody. W lecie różnica temperatur między centrami miast, gdzie zieleni jest mało, a przedmieściami może osiągnąć nawet 4 stopni Celsjusza.
Zieleń zapewnia także odpowiednią bioretencję, jest pomocna w zarządzaniu wodą, także tą burzową. Nawałnice to w dobie zmian klimatycznych coraz częściej spotykane zjawisko, a tereny zielone mogą w tym obszarze bardzo pomóc. Kryzys wodny w Polsce również skłania do postrzegania wody, jako zasobu, który musimy oszczędzać.
W każdej skali
Nie każdy jednak może pozwolić sobie na zieleń w otoczeniu. Chociaż chciałabym, by bloga tego czytali urzędnicy wszystkich miast, to jednak jeszcze tak się nie dzieje 😉
Dlatego też wszystkim tym, którzy chcą zadziałać na mniejszą skalę polecam zapoznać się z elementami zielonymi w budynku. Dachy, ściany czy ogrody na tarasach to tylko elementy, które można ciekawie wkomponować w strukturę zarówno bliku, jak i domku. Co prawda nie mają one aż tak dużego wpływu, jak wielki park na poziomie gruntu, ale działają dobrze na małą skalę. Dla środowiska jest to bardzo cenne, ponieważ utrzymują niższą temperaturę budynku, zmniejszając potrzebę klimatyzacji.
Rośliny w mieszkaniach to również super opcja. W pomieszczeniu zdecydowanie bardziej odczujemy, jak produkują one tlen i nawilżają powietrze. Ponadto, rośliny zmniejszają elektryczność statyczną. Dodatkowo są też… modne. Coraz częściej występują jako ozdoby, elementy wyposażenia i obecnie można je wybrać tak, żeby dopasować swoje zdolności do potrzeb rośliny. Polem do popisu może być tu też loggia czy balkon. Mogą one spełnić funkcję zarówno pokoju do relaksu jak i eko-ogródka. Warzywa z powodzeniem można uprawiać w pojemnikach na balkonie. To idealna alternatywa, gdy nie mamy działki i ogrodu a chcemy mieć własne, zdrowe i ekologiczne plony.
W tym duchu utrzymany jest też trend jest miejskiego ogrodnictwa (urban gardening, urban farming). Świadczą o tym aktywności takie jak dziewczyny z Inspektów czy akcja „Nasz ogród społeczny”.
Zieleń +
Otoczenie zieleni to jak widać konieczność, a jednocześnie ogromne wyzwanie dla włodarzy miast. Według normy WHO obszar zieleni powinien zajmować 50 m2 na jednego mieszkańca aglomeracji. Tymczasem w Bydgoszczy (najlepiej wypadającej pod tym względem) jest to 36 m2. Czy to już czas by mówić o działaniu na szkodę społeczeństwa? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że te kilka chwil w otoczeniu zieleni jest zbawienne dla mieszkańców. Dlatego więc podczas projektowania zarówno miast jak i budynków mieszkalnych czy biurowców czy naszych mieszkań szczególny nacisk powinien być położony na dostęp do zieleni.
Artykuł powstał we współpracy z Almine.pl
Zgadzam się. Ale nie jestem urzędnikiem. Mógłbym jeszcze dodać, że np. na osiedlach, gdzie są drzewa obok placu zabaw, dzieciaki biegają przez całe wakacje. A nawet jak nie biegają (trudno, żeby nastolatki bawiły się całe życie w berka) to siedzą na trawie pod drzewem i skrolują fejsa. Mogłbyby wybrać setki innych miejsc, ale gdzie może być lepiej niż na trawce pod drzewkiem?
totalnie się zgadzam 🙂
Cześć,
Mój komentarz nie jest na temat, ale związany z twoim blogiem, bardzo ciekaw ścieżka rowerowa inspirowana Van Gogh w Niderlandach:
https://www.youtube.com/watch?v=wEe8firurCY
Świetna piguła. Będę podrzucał nieprzekonanym.
Nam pod balkonami na osiedlu chcą wybudowac kolejny parking, do ludzi nie trafia że zieleń i drzewa są bezcenne, są tam stare drzewa i boisko z którego korzysta wiele dzieciaków i młodzieży. Nie wiemy co zrobić…